wtorek, 4 września 2012

No i znów...

...szkoła. Cóż. Jakoś trzeba wytrzymać te 10 miesięcy. To brzmi jak cała wieczność. Wracamy do szarej codzienności...Mimo wszystko ma to swoje dobre strony. Jakoś zapełni się czas do tej pory marnowany na niechciane myśli. Może nawet całkiem zapomnę?
Przydałoby się. Naprawdę by się przydało.


A tymczasem Mary maże sobie po szafkach. Matemorfoza pokoju trwa:odmalowane ściany, kilka nowych rzeczy, brak setek niepotrzebnych rupieci i pare bazgrołów na meblach. No więc tym właśnie rysunkiem urozmaiciłam swoje biurko:




Ubolewam nad tym, że biurko niestety jest niebieskie, co niszczy mój plan na idealny pokój, ale cóż. W dzieciństwie miało się inny gust...;p


Plus świetny utwór w którym jestem ostatnio zakochana. Słucham i słucham <3