sobota, 1 listopada 2014

Dość nieoczekiwany powrót

Przyznam, że już skreśliłam tego bloga. Właściwie porzuciłam nawet rysowanie na rzecz innych zajęć. I nie czułam się z tym najlepiej. Ciągle bazgrałam coś po marginesach zeszytów, jednocześnie myśląc: "Po co w ogóle to robisz?".
Kiedy prowadziłam Za drzwiami, rysowałam w jakimś celu. Miałam motywację, by doskonalić swoje umiejętności, mój umysł wciąż był aktywny, szukał inspiracji dla kolejnych "dzieł"... Poczułam, że mi tego brakuje.
Wpadłam tu dziś niejako przypadkiem i zobaczyłam, że każdego dnia przynajmniej jedna osoba zajrzała na bloga. I tą osobą nie byłam ja. Zrobiło mi się trochę wstyd, kiedy przypomniałam sobie własne słowa, które napisałam w drugie urodziny Za drzwiami: "możecie być pewni, że nadal będę prowadzić tego bloga". Nie wiem, czy ktoś poczuł się rozczarowany, że porzuciłam to zajęcie, ale czuję, że przede wszystkim oszukałam samą siebie. I w pewnym sensie wyrządziłam sobie krzywdę - straciłam tyle miesięcy na bezczynności.
Najbardziej jednak jest mi wstyd ze względu na innych bloggerów. Miałam wśród nich kilku znajomych, lubiłam czytać ich posty, oglądać ich sztukę. I wraz z Za drzwiami porzuciłam ich blogi, za co chcę bardzo przeprosić. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się to nadrobić.

Dla ciekawych: co właściwie robiłam, kiedy nie było mnie tutaj? Po wakacjach zaczęłam naukę w III LO na profilu mat-mat. Była to chyba najtrudniejsza decyzja, którą musiałam podjąć do tej pory, ale mam poczucie, że wybrałam słusznie. Wreszcie mogę zająć się matematyką na poważnie. Mieszkam teraz na stancji we Wrocławiu i zostawiłam za sobą dawne życie, którego wcale mi nie brakuje. Pewnie dlatego, że nie byłam szczególnie do niego przywiązana. Zaczęłam też poświęcać więcej czasu na taniec, wciąż jednak tylko samodzielnie. Chyba stoję na progu nowej rzeczywistości, którą postaram się wykorzystać jak najlepiej.
Mam nadzieję, że resztę uda mi się opisać po trochu w kolejnych postach. Oby takie były.

Zanim całkowicie popadłam w niemoc twórczą, udało mi się jeszcze wykonać tuszem serię obrazów o tematyce... matematycznej. Taka moja obsesja. 







Nie obiecuję, że na pewno kiedyś nie zostawię znów bloga, ani że będę go prowadzić regularnie. Mogę jednak powiedzieć, że postaram się. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie i jest jeszcze dla mnie tutaj miejsce...

Pozdrowienia :)

sobota, 26 kwietnia 2014

(Prawie) wolna!

Jak tam, gimbusy moje, wrażenia po egzaminie? Sama popełniłam kilka głupich błędów, czego nie mogę odżałować, ale ogólnie nie jest źle. Nie zamierzam jednak na razie spekulować co do swoich wyników, wszystko okaże się w czerwcu. Już się niecierpliwię.
Teraz powinnam napisać triumfalne "Nareszcie po wszystkim!". Niestety, musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim to zrobię. Co prawda sporo nerwów już za mną, ale czeka mnie jeszcze egzamin wstępny do liceum (klasa mat-mat, co ja robię ze swoim życiem?), dwa konkursy recytatorskie, powiatowy z angielskiego i powiatowy z matematyki (niezwykle ważny!). No nic, damy radę.
Nie byłabym sobą, gdybym nie pochwaliła się wam swoim sukcesem. Wspominałam w ostatnim poście o ogólnopolskim finale konkursu polonistycznego. Spędziłam na nim trzy dni we Wrocławiu, składał się z etapu pisemnego i, o wiele bardziej stresującego, ustnego. Udało mi się zdobyć wyróżnienie, co naprawdę mnie zaskoczyło. Najważniejsze jednak, że poznałam mnóstwo ciekawych, inteligentnych ludzi (och, jak mi tego brakowało!) i przeżyłam niezapomniane chwile. Choć działo się to już ponad miesiąc temu, nadal miło wspominam tamten czas.

Piękna pogoda, egzaminy za nami... Nic dziwnego, że poczułam przypływ natchnienia i wzięłam się za rysowanie. Zrobiłam kilka prostych prac tuszem, muszę dopiero rozkręcić się po tak długiej przerwie. Pierwsze dwie ujawniają moje nie do końca normalne skrzywienie na punkcie matematyki, ale czemu by nie poświęcać tej nauce sztuki? Zdecydowanie się jej należy!



Wiem, wiem, rysowałam już to kiedyś, ale tuszem wygląda bardziej efektownie.

A to kilka pań, stworzonych na potrzeby "Wielkiej Reformy Szafy". Odświeżam swoją garderobę i to tak konkretnie, wolałam więc ogarnąć to najpierw na papierze.



Złośliwa kartka wygięła się tu i ówdzie, ale to chyba nie przeszkadza tak bardzo.

Życzę udanej wszystkim udanej majówki!



sobota, 8 marca 2014

Witaj, codzienności

Te ferie były tak krótkie, jakby ich właściwie wcale nie było. Dobrze jednak zatrzymać się na chwilę i odetchnąć. Poza tym spędziłam bardzo przyjemny tydzień na kolejnym obozie tanecznym. Jednocześnie znów uświadomiłam sobie, jak bardzo brakuje mi tańca i nie mogę doczekać się września. Może Opera Wrocławska? Pomyślimy. Teraz sama staram się utrzymać formę, uczę się robić szpagat...(kto mnie pozbiera z podłogi? D:)
W czwartek jadę na trzy dni do Wrocławia na finał konkursu polonistycznego *pochwalić się trzeba*. Postanowiłam jednak skupić się na swoim priorytecie, czyli konkursie matematycznym. Jestem już po etapie szkolnym, jeszcze w marcu odbędzie się gminny, a potem cel: powiatowy w maju. Zaopatrzyłam się już w całą księgę zadań i czas zacząć trenować! Trzymajcie kciuki!
Udało mi się też coś tam narysować. Trzy szkice machnięte między treningami na obozie.








Wybaczcie, że nie udzielałam się ostatnio na waszych blogach. Chcę, żebyście pamiętali, że regularnie tam zaglądam, ale nie zawsze mam czas komentować. Postaram się w najbliższym czasie nadrobić zaległości.




wtorek, 18 lutego 2014

Wielkie nic

"Nie będę zaniedbywać bloga" bla, bla, bla. Właśnie zaczęły mi się ferie, a ja zamiast rysować tworzę własną encyklopedię, bo dostaję nerwicy na myśl o egzaminach i wszystko musi być perfekcyjnie. Potem się dziwię, czemu mój blog nie jest popularny, a przecież już prawie wcale nie poświęcam mu uwagi. Nie zamierzam zmieniać tego na siłę, po prostu zaczekam, aż będę miała trochę więcej czasu i chęci. To nie oznacza, że pozbywam się bloga, co to to nie. Po każdej dłuższej nieobecności będę wracać. Chciałabym, żebyście mimo wszystko o mnie nie zapomnieli :)

Nie mam niczego ciekawego. Ot, kilka bazgrołów. Wybaczcie, ale natchnienie całkiem mnie opuściło. Natchnienie do rysowania, do życia. Wszystko jest takie bez sensu. Zakopię się pod kocem i poczekam, aż coś się stanie.








I muzyczka:


niedziela, 26 stycznia 2014

Postanowienie

Uroczyście postanawiam, że nie będę już zaniedbywać bloga. A przynajmniej nie do tego stopnia.
Strasznie się denerwuję. Skończył się pierwszy semestr i zaczął drugi, czyli najtrudniejszy czas dla mnie. Muszę dobrze zdać egzaminy, mieć dobrą średnią, dobre wyniki w konkursach, dostać się do dobrej szkoły...wszystko to wywiera na mnie ogromną presję i chyba niedługo zwariuję. Nie mam głowy do rysowania ani ludzi. Cały czas poświęcam na planowanie swojej przyszłości. Ale co poradzić? Ma być idealnie!
Postanowiłam dzisiaj wrzucić jedną niedokończoną pracę, raczej szkic, oraz szybki obraz tuszem i pisakiem. Zacznę od niego:


To wybrane przekątne ośmiokąta foremnego. Matematyka zawsze mnie interesowała, ale ostatnio zauważyłam, że może być także sztuką. Wreszcie mogę połączyć swoje dwie pasje.
Poniższy szkic to dość nieudolna próba oddania proporcji ludzkiego ciała na rysunku. Najpierw zrobiłam same sylwetki:


Potem zaczęłam ich ubierać i zamierzam skończyć w najbliższym czasie. Postaram się też zrobić jeszcze kilka innych rysunków.


Mam zamiar wrócić tu niedługo i nadrobić zaległości na waszych blogach. Oby się udało!


środa, 1 stycznia 2014

Drugie urodziny bloga

Dzisiaj blog kończy dwa lata. To całkiem sporo. Z tej okazji pozmieniałam to i owo, mam nadzieję, że teraz wygląda lepiej. Ja jestem z siebie dumna, wreszcie zaczynam ogarniać tego bloggera. Lepiej późno niż wcale.
Ktoś powie: "dwa lata i tylko 60 obserwatorów?". No cóż, może oglądalność nie jest powalająca, ale dla mnie to i tak nieźle. Zwłaszcza, że jest kilka osób, które regularnie zaglądają i zostawiają przydatne komentarze, dzięki którym mogę się rozwijać. I bardzo dziękuję tym osobom .
W każdym razie nawet jeśli wszyscy nagle zapomną o moim istnieniu, możecie być pewni, że nadal będę prowadzić tego bloga. Choćby tylko dla samej siebie.

Tak się składa, że urodziny wypadają w Nowy Rok, więc zapytam: jak tam wasz Sylwester? Mój bardzo udany. Chyba jednak nie poczułam tego magicznego momentu o północy. 2013 czy 2014... żadnej mi to nie robi różnicy. Nie mam postanowień noworocznych, nadal jestem tą samą samą osobą i nie zmieniło się nic a nic. Ale nie narzekam, jak dla mnie może być. Czekam na wrzesień.

Nie udało mi się stworzyć żadnych rewelacji, dlatego wygrzebałam trochę martwej natury ze staroci i jakiś szybki szkic. Jest za to urodzinowe ciastko.










Szczęśliwego Nowego Roku życzę!