Szczerze mówiąc, mogłabym jeszcze nie wracać. Jakże przyjemnie jest pobyć z dala od rzeczywistości...Uświadomiłam sobie, jak bardzo brakuje mi tańca. Chciałabym do tego wrócić, ale nie bardzo mam jak.
Póki co jestem na etapie przestawiania się na codzienny rytm. No, może nie do końca, są przecież ferie. Dzisiejszy dzień poświęcam jednak na moje kochane książki <3
Tymczasem poprawiłam nieco faceta z poprzedniego postu (można rzucić okiem) i narysowałam kolejną Bezimienną. Chyba ją polubiłam, naprawdę się przydaje. Klimat pracy nie jest zbyt optymistyczny (nie dziwota zresztą), co nijak się ma do mojego aktualnego nastroju, który jest całkiem dobry. Jednakże rysunek zrobiłam jakiś czas temu, ale nie miałam dostępu do aparatu.
Jest i moja Bezimienna, węglem dla odmiany <3
Zapewne proporcje znów poszły w cholerę, ale wmówmy sobie, że to jest osobliwa własność Bezimiennej :)
A teraz utwór, który chyba nie może się znudzić. Pewnie większość zna. Jeden z piękniejszych, jakich dotychczas słuchałam <3