Dzisiaj wyjątkowo bez narzekania na życie. Wolne dobrze mi zrobiło. Jak mijają wam święta? Ja wreszcie mam czas i na rysowanie, i na czytanie, i na bezproduktywne leżenie do góry brzuchem. Odcięłam się na trochę od cywilizacji i bardzo mi to służy.
Narysowałam kolejny portret. Przykro mi, ale będziecie musieli patrzeć te na te bazgroły dopóki mi wreszcie nie wyjdzie XD Wyjdzie kiedyś, prawda? Mam nadzieję, że jest choć trochę lepiej niż poprzednio. Wytykać błędy proszę, zawsze będę mogła coś poprawić.
Kiedy przez dłuższy czas przebywa się gdzieś zupełnie indziej i robi się zupełnie inne rzeczy, jakoś trudno wrócić do codzienności. Jakkolwiek nudna była ona tydzień temu, tak teraz jest jeszcze nudniejsza. Mieszkanie w małej miejscowości coraz bardziej mnie przytłacza i odczuwam narastającą potrzebę wyrwania się stąd, poznania nowych ludzi i miejsc, jakiejś zmiany...Po prostu mam szczerze dość tej rutyny i nie mogę się doczekać przyszłego roku szkolnego.
Ponarzekajmy dalej. To jedyna taka okazja, bo na co dzień raczej zajęta jestem słuchaniem w kółko o innych i muszę uważać na każde słowo, żeby nie zranić niczyich uczuć. Ludzie są tacy wrażliwi, czyż nie? Choć pewnie i ja powinnam czasem pewne rzeczy przemilczeć. Kiedyś się nauczę.
Wybaczcie mi te utyskiwania, ale od początku tygodnia chodzę przeładowana jakąś negatywną energią. Taki chwilowy kryzys. U mnie jednak kryzysy idą w parze z aktywnością twórczą i przynajmniej wreszcie coś powstało.
Chyba po raz pierwszy rysuję przyrodę (z wyjątkiem tego koślawego drzewa kiedyś) i to tuszem. Jak wyszło, sami możecie zobaczyć.
Wszystko trochę przechyliło się w prawo przy robieniu zdjęcia, ale to nic. Postaram się pojawić wkrótce z czymś nowym :)